Program Prison SMART w Polsce

ŹRÓDŁO: Wysokie Obcasy

http://www.wysokieobcasy.pl/wysokie-obcasy/1,96856,12392791,Prison_smart_zza_wieziennych_krat.html

Nie ma znaczenia, czy siedzi przede mną recydywista, zabójca, czy złodziej. Akceptuję ich. W ciągu tych dziesięciu lat było może trzech facetów, z którymi się umęczyłam.
Rozglądam się po twarzach, uśmiecham. Większość ma na sobie ciemnozielone drelichy. Choć dwa okna są uchylone, panuje przykry zaduch: oddechów zatrutych nikotyną, nieświeżych ubrań i niewykąpanych ciał (kąpiel w więzieniach jest raz w tygodniu). Nie mam poczucia zagrożenia. Za godzinę, kiedy trochę pogadamy, otworzymy okna na oścież i zaczniemy ćwiczenia. Mam natomiast tremę - nie wiem, jak sprawdzę się w nowej sytuacji. Tak wspominam swój pierwszy raz.
 
Od dłuższego czasu nosiłem się z zamiarem napisania do Ciebie, choć kilku słów - bo tobie się należą. Będąc tu już od czterech lat, byłem coraz bardziej agresywny. Przez te oddechy zmieniłaś moje agresywne życie w spokój. Bardzo, ale to bardzo ci dziękuję (...)
 
Zawsze proszę, aby powiedzieli o sobie parę zdań. Czym interesowali się, zanim tu trafili. Przychodzi im to z trudem. ''Interesowałem się samochodami'', ''Lubię czytać książki'', ''Moim hobby jest sport'' - to najczęstsze odpowiedzi. Śmieją się zawstydzeni. Mechanik, ślusarz, tokarz, murarz - te zawody najczęściej pojawiają się w ankiecie wstępnej. Większość po zawodówkach. Gramatyka pozostawia sporo do życzenia. Już dawno przestałam zwracać uwagę na ortografię. Zdarza się, że kolega wypisuje koledze ankietę, bo ten nie potrafi pisać.
 
Zaduch tężeje, jazda bez kitu 
 
Wszystko wydaje mi się teraz dużo łatwiejsze. Przecież w życiu tak to różnie bywa jak to mówią na wozie albo pod wozem, a jak ja teraz jestem pod tym wozem, to przecież w końcu się odmieni. Ćwiczę codziennie i jestem coraz bardziej przekonany, że wszystko ma cel - i to dobre i złe. Życie jeszcze przede mną.
 
Nie czuję zmęczenia. Jestem zadowolona, że pierwsze spotkanie mam za sobą. W jednym zakładzie robię zazwyczaj równolegle kilka kursów. Trzy warsztaty miesięcznie, co w sumie daje około 40 rocznie. Od 2002 roku ''przekursowałam'' ponad 3300 więźniów. Przerwa mija tak szybko, że nawet nie zauważam, kiedy nowe osoby patrzą na mnie znów z napięciem i zaciekawieniem. Kiedy zaczynają ćwiczenia z oddechem, zaduch wyraźnie tężeje. Ciała we wzmożony sposób wydzielają toksyny. Jeszcze bardziej uchylam zakratowane okna. Nie daję po sobie poznać, że ledwo żyję. Natomiast oni, kiedy wstają z relaksu, są wyraźnie rozluźnieni i zadowoleni. ''Czy jutro też tak będziemy odpoczywać?'' - pytają. ''Ale fajnie było, elegancko. Jazda bez kitu!'' - dodają.
 
Ty Basiu nie wiesz, co się we mnie porobiło. Nie, żebym się picował, tylko ja teraz Basiu to bym już chciał być dobrym człowiekiem. I teraz to nie jest mi dobrze Basiu, bo widzę ile głupot w życiu porobiłem... ale przecież te oddychanie i inne te asany to ja myślę, że już do tego nie wruce.
 
Patrzę na nich, gdy robią sudarshan kriyę i przypominam sobie moje początki. Dwie córki, dwa rozwody, stres, uzależnienie od byłego męża, zazdrość - tak wyglądało moje życie, kiedy 6 lutego 1993 roku (w urodziny) trafiłam na pierwszy kurs fundacji Art of Living. Wyszłam młodo za mąż, rozwiodłam się i popełniłam ten błąd po raz drugi. Równowagę próbowałam przywrócić sobie warsztatami samodoskonalenia - nie działało. Po ''długiej krii'' poczułam, jakby ktoś zdjął ze mnie ciężki bagaż. Po dwóch latach zrobiłam kurs nauczycielski. Pracowałam w administracji PKP, cały urlop wykorzystując na jeżdżenie po Polsce i uczenie technik oddechowych oraz jogi. Po siedmiu latach poprowadziłam kurs w więzieniu. Nie miałam doświadczenia w resocjalizacji. Czerwona cegła i paryski błękit bramy wjazdowej w Zakładzie Karnym na Kleczkowskiej we Wrocławiu rzuciły mnie na kolana. ''Jezu, filmowa dekoracja'' - pomyślałam. Od więźniów jestem w jakiś sposób uzależniona (śmiech).
 
Ciało należy do nich 
 
(...) Teraz myślę, że wszystko co nam się w życiu przytrafia ma swój cel, trzeba tylko wierzyć, że jesteśmy w stanie odnaleźć siebie w tym, co nam szykuje los, a wtedy uda nam się przezwyciężyć własne słabości. I myślę, że znalazłem się tutaj właśnie dlatego, że byłem słaby i te słabości dzięki jodze potrafię już dziś przezwyciężać.
 
Dziś trzeci dzień kursu. Zauważam, że chłopaki mają masę tatuaży w najróżniejszych miejscach. Czasami ręce i nogi w bliznach. Nie mogą skrzywdzić innych, to tną samych siebie. Za to nie ma kary. Bo ciało należy do nich. Wszyscy przyszli na środowy proces. Są zaciekawieni, jaka to ''jazda'' ich czeka. Zamykają oczy, włączam kasetę. Na początku niektórzy się śmieją. Niektórzy w trakcie otwierają oczy. W więzieniu nikt nikomu nie ufa. Muszą wszystko kontrolować.
 
Wczoraj rozmawiałem z dyrektorem w sprawie prowadzenia zajęć. Okazało się, że z tych dwóch grup będą utworzone cztery po 8 osób i ja mam je poprowadzić. Przyznam szczerze, że jestem z tego powodu zadowolony i dumny z siebie. Jest to dla mnie całkiem nowe wyzwanie, któremu mam nadzieję podołam - zaczynam nowy etap swojego życia. I nie tylko pomagam sobie dzięki ćwiczeniom, ale dzięki temu, że będę prowadził te grupy, pomogę też innym.
 
Czy ich kocham? Nie, lubię. Nie ma znaczenia, czy siedzi przede mną recydywista, zabójca, czy złodziej. Akceptuję ich. W ciągu tych dziesięciu lat było może trzech facetów, z którymi się umęczyłam. Ordynarni, agresywni, paskudni. Jeśli ktoś rozwala mi grupę, to po dwóch ostrzeżeniach wylatuje. Zwykle jedna, dwie osoby odpadają. Momentami się złoszczę, ale szybko mi przechodzi. Pracuję bez strażników, ale zazwyczaj jest kamera. Czasami jeżdżę sama, ale często pomaga mi asystent lub inny trener. Najważniejszy jest spokój. Jak go stracisz, a oni to wyczują, to przestają cię szanować. Praca z nimi nauczyła mnie dystansu i dyskrecji.
 
Jesteś podobny do Putina 
 
Nawet nie wiesz, jak bardzo już chcę być po drugiej stronie, pisząc wiele listów i wiele dostając, mam świadomość jak bardzo ciężko tam jest i że bardzo trudno mi z początku tam będzie się odnaleźć. No ale po prostu ja temu czoła stawię i się nie poddam i wiem, że wygram tę walkę. I po części dzięki Tobie i jodze, którą od tamtego czasu po prostu systematycznie ćwiczę, bo wiele spraw pojąłem.
 
Ostatniego dnia pokazuję im. jak ćwiczyć samemu. Dostają zestaw asan i ćwiczeń oddechowych. Kiedy odbierają certyfikat ukończenia zajęć, są serdeczni i ciepli. To jeden z niewielu momentów, kiedy w więzieniu pozwalają sobie na okazanie ''słabości''. Niektórych widzę kolejny raz, bo często powtarzają te zajęcia. Niedawno więzień osadzony za zabójstwo, któremu zostało jeszcze około ośmiu lat odsiadki, przypominał mi, co mam mówić (śmiech).
 
Czasami z nimi żartuję, jeśli wyczuwam, że atmosfera jest sprzyjająca. Kiedyś jednemu powiedziałam, że przypomina mi Putina. Był do złudzenia podobny. Śmiechu było co niemiara.
 
Uczę więcej facetów niż kobiet. Myślę po męsku - łatwiej pracuje mi się z mężczyznami.
 
A jak będę chciał to wszystko jeszcze mogę w życiu zmienić i teraz po tych miesiącach ćwiczeń wiem, że to naprawdę możliwe. To ja mogę zadecydować jak to moje życie będzie dalej wyglądać pomimo pobytu tutaj i tego co miałem.
 
Po pięciu dniach zajęć jestem potwornie zmęczona. Mała czarna (choć joga nie zaleca kawy) i wsiadam za kierownicę. Jadę nawet kilka godzin. Nie zatrzymuję się. I choć jestem już dojrzałą kobietą, ani myślę o emeryturze.
 
PRISON SMART 
 
- program resocjalizacyjny prowadzony przez Międzynarodowe Stowarzyszenie na rzecz Wartości Ogólnoludzkich (siostrzaną organizację fundacji Art of Living) z siedzibą w Genewie. Program przeznaczony jest dla skazanych oraz personelu więziennego i realizowany na całym świecie. W czasie warsztatów naucza się specjalnych technik oddechowych, które potem można wykonywać samodzielnie w celi lub w domu. W USA, gdzie program odniósł ogromny sukces, jest on oferowany również nieletnim ze środowisk patologicznych oraz ofiarom przestępstw. W Danii niektórzy skazani mają wybór: przejść przez kurs lub odbyć karę więzienia. W Chorwacji i Kosowie ministrowie sprawiedliwości oficjalnie zaakceptowali Prison Smart dla więźniów i kadry więziennej. W Polsce program jest prowadzony od 1999 r. w porozumieniu z Centralnym Zarządem Służby Więziennej. Do końca kwietnia 2012 r. 745 programów w naszym kraju ukończyło ponad 8,7 tys. osób w 65 zakładach karnych. Jest to najlepszy wynik w Europie. Basia Jurkonis jest koordynatorką programu w Polsce.
 
Tekst powstał na podstawie rozmowy z Basią oraz informacji zebranych w trakcie asystowania jej na warsztatach w Zakładzie Karnym w Warszawie- -Białołęce. Korzystałam również z fragmentów listów opublikowanych w ''Terapii alternatywnej w resocjalizacji penitencjarnej'' Anetty Jaworskiej oraz fragmentów tekstu ''Kurs w więzieniu'' autorstwa Basi Jurkonis. 
ŹRÓDŁO: Wysokie Obcasy

 

Art of Living jako organizacja „non profit”, opiera wszystkie swoje programy dla więźniów na ogromnym zaangażowaniu prowadzących je wolontariuszy. Polskim koordynatorem programu jest Barbara Jurkonis. Wszyscy, którzy po ukończonych programach AOL w jakikolwiek sposób chcą włączyć się w pomoc przy jego realizacji: (w formie asystowania, prowadzenia tego typu kursów bądź darowizny na cel programu) proszeni są o kontakt do biura fundacji tel. 509861485 lub 22 622 09 46

 

Więcej o programie Prison Smart

http://www.artofliving.org/node/28092